piątek, 27 września 2013

USA - only fast food?

Zawsze marzyłam by zobaczyć Stany Zjednoczone. By opalać się na plaży w Miami, stanąć na Times Square czy poczuć siłę wodospadu Niagara. Udało się w końcu to marzenie spełnić :)
Jednak nie interesowało mnie tylko to. Ze względu na mój zawód byłam ogromnie ciekawa czy faktycznie w USA króluje fast food? czy zgodnie z tym co mówią statystyki większość społeczeństwa ma nadwagę lub otyłość? Czy liczy się tylko wygoda? Odpowiedź wcale nie jest taka jednoznaczna :)

Ale może zacznijmy od suchych faktów, by pokazać skalę problemu. Zgodnie z najnowszym raportem FAO to Meksyk zajmuje pierwsze miejsce na niechlubnej liście najgrubszych państw świata, aż 70% dorosłych osób ma nadwagę, a 32,8% cierpi na otyłość. Tuż za Meksykiem jest USA, które do tej pory zajmowało pierwsze miejsce. W Stanach Zjednoczonych aż 31,8% społeczeństwa jest otyła. Jak się ma Polska do tych danych? Zgodnie z tych raportem w Polsce 23,2% osób cierpi na otyłość. Można powiedzieć, że gonimy czołówkę.

Dlaczego tak jest? Jakie jedzenie dominuje w Ameryce? Czy Amerykanie się ruszają?
Przez 3 tygodnie obserwowałam ich sposób żywienia i teraz chce się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami :)
Moją podróż zaczęłam od stolicy świata - Nowego Jorku. Nowy Jork to najbardziej znane miasto na świecie! Manhattan, Fifth Avenue, Broadway, Statua Wolności, Central Park i oczywiście, charakterystyczne żółte taksówki. To miasto nigdy nie śpi, i od samego przybycia przytłacza. Ruchliwe lotnisko, podróż autem w nieprzerwanym potoku samochodów, odgłosy syren, klaksonów, krzyki ludzi. Szaleństwo, do którego człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja :) Wrzucam troszkę zdjęć, by pokazać jakie to niesamowite miasto :)

Manhattan

Times Square
Broadway

Uliczne występy

NYC nocą ( widok z Empire State Building)


NYC nocą

słynne żółte taksówki

kto kojarzy? :)


Ale teraz skupmy się już jedzeniu. Gdybym miała opisać sposób żywienia tylko po tym co zobaczyłam w NYC, byłaby ona dość optymistyczna. A dlaczego? Już wyjaśniam.

Na Manhattanie znajdzie się wszystko czego dusza zapragnie. Najlepsze restauracje, tanie bary, budki z hot dogami, ale także knajpy ze zdrowymi, pysznymi potrawami i kolorowymi sałatkami. W małych marketach oczywiście oprócz standardowego wyposażenia, także stoiska z owocami przygotowanymi do bezpośredniego spożycia, kolorowe sałatki czy apetyczne kanapki. Najbardziej podobał się mi sklep, w którym można było przygotować sobie swój własny deser owocowy. Do wyboru świeże owoce, orzechy, otręby, byłam w siódmym niebie gdy to zobaczyłam :) Gdyby takie coś można było spotkać w Polsce. Pomyślałam: wcale nie jest tak źle. Oczywiście na ulicach przeważają knajpy ze śmieciowym jedzeniem, ale jest też sporo miejsc gdzie można zdrowo i pysznie zjeść.













Kto ma ochotę na kiełbasę? (Filadelfia)


A co ze sportem? Jakie miejsce Wam od razu przychodzi do głowy? Mi oczywiście Central Park ;) poszłam to sprawdzić, ponieważ nie raz spotkałam się już z opinią, że to tylko filmach ludzie tam biegają, jeżdżą na rolkach czy rowerze. Na szczęście to nie prawda. Central Park opanowany jest przez turystów, ludzi aktywnych i wiewiórki ;)




W USA w każdym większym mieście natknęliśmy się na wiewiórki :)


Po kilku dniach trzeba było wyruszyć w dalszą podróż. I wtedy moje zdanie zupełnie się zmieniło. Można powiedzieć, że Nowy Jork to inny świat. Zupełnie co innego zobaczyłam, gdy wyruszyliśmy w głąb. Żeby było prościej podzieliłam to na cztery kategorie, które nazwałam: restauracje - gdzie i co jedzą?, ceny, wygoda ponad wszystko oraz porcje. 

Restauracje - gdzie i co jedzą?
Ponieważ byliśmy skazani na jedzenie 'na mieście', codziennie mieliśmy taki sam problem. Jaką knajpę wybrać? gdzie znaleźć restaurację, w której zjemy coś co chociaż po części będzie przypominało nasz polski obiad? albo chociaż nie będzie smażone w głębokim tłuszczu, z ogromną ilością sera i śmietany? Przez ten czas, udało nam się tylko kilka razy zjeść coś, z czego byliśmy w miarę zadowoleni. Na każdym zjeździe na autostradzie, ale także w miejscowościach, w którym zatrzymaliśmy się po drodze lub na noc, był taki sam zestaw knajp. A co dokładniej? Knajpy ze śmieciowym jedzeniem, jedna przy drugiej. Czasami miałam wrażenie, że te miejscowości to tylko stacje benzynowe i knajpy z hamburgerami. Przyzwyczaiłam się, że w Polsce będąc w trasie, raz na jakiś czas jest po drodze McDonald's albo KFC, i to najczęściej nie obok siebie. Ostatnio jadąc z Poznania do Karpacza, nie mijałam żadnej knajpy tego typu. A tam, miało się do wyboru około 8-10 takich knajp. I wystarczyło pojechać 15 minut dalej i znowu było miasteczko opanowane przez fast food. Jednak gdy wchodziło się do samych knajp nie było tam tak dużo osób. Większość stolików pustych. Zastanawiałam się jak w takim razie te bary się utrzymują? Odpowiedź jest prosta, Amerykanie nie wchodzą do środka, zamawiają jedzenie w 'drive through', dzięki czemu nie muszą ruszać się z aut. Wygoda ponad wszystko, ale więcej przykładów podam w kolejnym akapicie.
Kolejnym elementem są śniadania. Dla mnie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Staram się by był pełnowartościowy, z dużą ilością warzyw. Nocując w motelach bardzo często mieliśmy w cenie śniadanie. Nieważne czy wybraliśmy jedną z tańszych opcji czy trochę droższą, śniadanie wszędzie było paskudne. A co się na nie składało? Mocno słodzone płatki śniadaniowe z uwaga słodzonym! mlekiem, gumowe gofry z syropem ( gdyby okazało się, że są niewystarczające słodkie), dmuchane tosty z wyrobem "dżemopodobnym". Nawet nie wiecie jak marzyliśmy o kanapce z sałatą, szynką i pomidorem: marzenie! :)

Ceny
Jeśli chcesz się odżywiać zdrowo, często sięgać po owoce i warzywa - stracisz majątek! Dlaczego? Podam tylko kilka absurdalnych przykładów. Najbardziej nas wszystkich zaskoczyła cena wody i kolorowych napojów gazowanych. Cena Pepsi czy Coli była znacznie niższa od ceny wody! Ponadto bardzo często napoje te  można było kupić na promocjach, i za 2,5$ miało się 6l Pepsi, natomiast za 1,5l wody trzeba było zapłacić 2$. Innym przykładem są ceny owoców i warzyw. 
Jeśli chodzi natomiast o restauracje, to wybierając sałatkę, płaciło się znacznie więcej niż sięgając po standardowego hamburgera, z frytkami i nielimitowanym napojem gazowanym. 

Wygoda ponad wszystko
Jak dla mnie to hasło idealnie pasuje do USA. Jestem przyzwyczajona, że jedynie w knajpach typu fast food można zamówić jedzenie przez 'okienko'. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby wykorzystać takie rozwiązanie w innego typu usługach, dlatego byłam bardzo zaskoczona gdy zobaczyłam sklepy spożywcze, apteki a nawet bankomaty typu 'drive through'. Wyobrażacie sobie jechać po zakupy i robić je bez wychodzenia z auta? Oczywiście jeśli ktoś się wybiera na zakupy jednak do marketu, może skorzystać z automatycznych wózków z koszykami. Dzięki nim nie musisz chodzić po sklepie, po prostu siadasz i w drogę! 
Kolejne zaskoczenie to brak chodników! Nie raz zdarzyło się, że musieliśmy iść ulicą bo nie było innej możliwości. Wieczorny spacer? Nie ma takiej możliwości ;)

Porcje
Jakie tam były porcje? Ogromne! Udało mi się zrobić kilka zdjęć by pokazać Wam jak duże opakowania produktów można tam kupić i jak wielkie dania dostaje się w knajpach. 
Pierwsze zdjęcie to porównanie wielkości hamburgerów. Po lewej to kanapka przeznaczona dla dzieci, po prawej natomiast to standardowa wielkość hamburgera. Za każdym razem wybierałam kanapkę Junior, i można się tym najeść, naprawdę.
Oczywiście duże porcje produktów można było także znaleźć w marketach. Jednym z przykładów są żelki Haribo (1360 g!). Kolejne to ogromne pudła z chrupkami i preclami. Na ile by to Wam wystarczyło? 






Gigantyczne drinki w Miami :)



Gdybyście mieli pytania piszcie!
Ponadto jeśli się wybieracie do USA, i macie jakieś pytania organizacyjne, chętnie na nie odpowiem :) wyjazd organizowaliśmy samodzielnie, więc teraz już wiemy na co zwrócić uwagę, co się opłaca a co nie :)

Z pozdrowieniami...
:)






4 komentarze:

bistro de Jenna pisze...

Moja corka stwierdzila, jak ja zapytalam czy jadla warzywa w USA ,ze Amerykanie nie znaja warzyw !!!! Co zreszta jej bardzo odpowiadalo :)
byla miesiac w Kaliforni z wujkiem , ktory ja zaprosil :) ha ha ...a le po miesiacu miala troche dosyc
Pozdrawiam
jenna

Unknown pisze...

Dokładnie! kiedy zamawiałam dodatkowo do głównego dania warzywa, dostawałam z 3 małe kawałki cukinii i cebulę, i to był koniec!
Ja po 3 tygodniach nie mogłam doczekać się aż wrócę do domu i najem się warzyw i owoców! :)

Anonimowy pisze...

Ja kojarzę zdjęcie ze zwierzakami - to jest z czołówki "Pingwinów z Madagaskaru" ;)

juliette pisze...

W Nowym Jorku byłam na przełomie kwietnia/maja i spodobała mi się to, że w restauracjach w menu, obok ceny jest też podana kaloryczność potrawy. Dzięki temu było mi łatwiej kontrolować to co jem.

Bardzo ciekawy opis!
Pozdrawiam